Najnowsze wpisy, strona 15


.
Autor: bunio
21 marca 2008, 20:31

 

 

 

Czasem najgorsza jest świadomość, że już nigdy...

Nigdy nie dotknie się czegoś o czym wiadomo, że jest, czy mogłoby być cudowne, ale z założenia się tego nie dotknie. Także to, że coś omija. Coś, o czym wiadomo, że mogłoby być... ale ominie. Także to, że czas nie ten i jeszcze parę spraw nie tak. Najgorsze jest to, że ten świat taki niby postępowy jest, a jednak to wieś straszna i zaścianek. I to, że jeżeli 51% nie rozumie, to to coś złe jest i nie ma racji bytu. Szaleństwa dopuszczalne są w granicach określonych przez 51%. Inaczej są wykolejeniem. Przecież to sobie przeczy... W takiej na przykład wikipedii nie ma definicji szaleństwa. Tylko porównania - relacje. Mnie się wydaje, że to jest coś, co mieści się w wąskich granicach pojmowania... takie 51% z 51%... To, co wykracza, jest niemożliwe do zrozumienia. Aby tylko załonić dzieciom oczy i zatkać ich uszy.

Niech się nie uczą być inne.

 

 

 

bez
Autor: bunio
20 marca 2008, 19:26

 

 

 

moim  zyciem rządzi poezja.... i inaczej nie będzie. Będzie tylko to, co nieziemskie. Piękne, choćby nikomu niepotrzebne... Tak jest i nic tego nie zmieni. Gdyby ktoś chciał pogadać o marzeniach... służę...

 

 

 

bez
Autor: bunio
20 marca 2008, 18:59

 

 

 

Pasje pomagają. Pasje są ok. Pomagają. Gdyby nie pasje, to by człowiek w degrengoladę popadł. One podtrzymują zainteresowanie tym światem. Ciekawość, którą się w nim stale znajduje...

Bez pasji byłbym nikim.

Taką łupinką wyrzuconą po pistacji na śmietnik... za twardą, żeby rozpaść się w jeden sezon, za miękką, żeby ostać się butowi przypadkowego przechodnia...

może to i moje złudzenie, ale zdecydowanie miłe.

od dzisiaj będę bardziej przypatrywać się chrzęstowi łupinek... pod butem.

 

 

 

.
Autor: bunio
10 marca 2008, 16:17

 

 

 

chyba nikt nie chciałby wiedzieć, co mi się dzisiaj w głowie lęgnie. Tak mi się wydaje. To właściwie fajne może być. Jeżeli wyjdzie.

 

 

 

bez
Autor: bunio
04 marca 2008, 19:39

 

 

 

Kuuurde... ale bym chciał... Żeby wreszcie ktoś mnie pod but wziął. Pokazał sens, jakiś cel. Nawet nie musiałby pokazywać. Żeby się tylko do mnie uśmiechnął. Fajnie by było. Tylko nie złota klatka - o nie. Tylko tak, żebym mógł odpuscić ulubionej nocy z nosem w oknie, a rano jeszcze bardziej nie chciał wygrzebać się z pościeli. I tak, żeby przylgnąć wieczorem... I gładzić włosy, kiedy położy głowę na kolanach. No i troszczyć się i odgadywać I zapomnieć o ego też by się mi chciało...

Cóż. Jeszcze przyjdzie poczekać.