30 listopada 2007, 22:58
A jakby tak trochę inaczej można było? Jakby tak bardziej w oderwaniu... Ale się nie da. Zawsze coś tam po duszy się kołacze. Tli się uczucie. Kiedy zbliżę się zanadto... wybucha coś od środka. Kończy się żalem jasność tego płomienia. I niepewnością...
Co by było gdyby...?
Ile mnie by zostalo, a jak daleko zaszłyby zmiany i stałbym się sobie obcy, a innym podporządkowany?
Szukam śladów.
Może się tym kaleczę, ale to lubię... przecież tli się... i czeka...