25 marca 2008, 12:14
Prawda to dosyć kurewska bywa, ale myślę sobie, że czasem dobrze jest ją znać. Wie się wtedy, na czym się stoi i można coś z tym zrobić. No więc prosto w oczy...
-
Prawda to dosyć kurewska bywa, ale myślę sobie, że czasem dobrze jest ją znać. Wie się wtedy, na czym się stoi i można coś z tym zrobić. No więc prosto w oczy...
Jakiś podły nastrój dzisiaj od rana. Znów rutyna, zestaw czynności wykonywanych beznadziejnie automatycznie każdego ranka. Dawno tego nie było. Muszę uważać, żeby z nikim się dzisiaj nie pokłócić. Nie mam ochoty, a wiem, że łatwo mnie dzisiaj wyprowadzić z równowagi. Może tracę cierpliwość do ludzi.
Błąkam się trochę po moich labiryntach. Do niektórych spraw wracam, niektóre omijam szerokim łukiem. Jakbym bał się ich ruszyć. Chociaż dzisiaj raczej wolę przypominać sobie to, co ładne. Nie ma to nic wspólnego ze strachem, że coś rozgrzebię z czym sobie do końca nocy nie będę mógł poradzić.
Trochę przeglądam i porządkuję zdjęcia. Najbardziej lubię te w sepii. Ostatnio nawet nie starałem się czekać, aż ludzie znikną z kadru. Usuwam ich potem, zostawiając śnieżnobiałe plamy. Po nich. Przypominam sobie, co widziałem pstrykając każde z nich. Jeżeli mam wątpliwości - usuwam. Trudno. Z czasem nie nabiorę ostrości widzenia. Chociaż wiem, że niektóre wspomnienia zostaną zawsze żywe. Cudne... nie bójmy się tego słowa użyć. I nie ma to nic wspólnego z częstością naciskania migawki. Jeśli mam na coś trafić, to trafię. Nie jest tak, że z połowy tysiąca zdjęć zrobionych przy okazji każdego wypadu wybiorę kilka. Czasem żadnego, a czasem kilkanaście.Czasem nabierają wyrazu właśnie przez te białe plamy po ludziach.
No i wyszło, że to znamiennne...
Ze świąt to najbardziej lubię, kiedy już wszystkie wizyty są za mną, wszystko, co miało sostać zjedzone, zostało i wreszcie zapada cisza. Można sobie spokojnie o wszystkim, co się zdarzyło pomysleć. Spokojnie rozwalić w fotelu przy herbacie i uśmiechnąć do myśli.
Tak jest i teraz. Herbata już pachnie. A za chwilkę może jakiś film?
i spokój... jakiś fajny nastrój dzisiaj mam
noc, noc... tak piękna, tak tajemnicza. Jak usta kochanki. Jak pierwszy raz, kiedy ich dotknąłem. Jak mrowienie w palcach dłoni, którymi ją obejmowałem, jak pierwsze westchnienie, którym ją obdarowałem. Jak obietnica, którą dotychczas wypełniam... Anno... powinność pierwszej, najprawdziwszej...