Archiwum kwiecień 2007


Bez tytułu
Autor: bunio
30 kwietnia 2007, 04:14

 

 

O samotności mógłbym napisać wiele. Słów tysiące... Niektóre błyszczące. Zależnie od nastroju... Inne, jak węgiel. Czarne i brudne. Zatęchłe, niczym pleśń hodowana w szkolnym słoiku. Pożywka dla najbardziej ponurych istot z obleśnych kanałów żywota. Karaluchy wypełzające każdej nocy. Łapkami szeleszczące po skórze ciała spragnionego pieszczot gorących palców kochanki. Zmory znikające po pierwszych słowach głupiego, porannego dowcipu wprost ze szklanego ekranu. Myślę, że ciemność jest istotą mojej duszy. Zawsze mam jakiś niedosyt piękna. Jeżeli nie jest bezdyskusyjnie doskonałe, zamienia się w czerń. Braki jego wychodzą na wierzch. To relacje. Tylko z doskonałością nie potrafę dyskutować. Zamyka mi usta. Wszystko inne wywołuje pragnienia... może by tak osnuć pajęczyną? NIech trwają tak przez lata... piękne kiedyś... W pamięci nadal wspomnienia. Wchodząc do podziemi codziennie widzę zakonserwowane zwłoki. Nie jest ważne, że istot bez mózgu... Zastanawiam się nieraz, jak ja poradziłbym sobie mając rozum muchy. Czy wtedy wykonywałbym mądrzejsze ruchy?

Wolałbym spokojnie zasnąć u Jej boku...

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
30 kwietnia 2007, 03:25

 

 

Zdecydowanie wolałbym bezsenność we dwoje. Jak w ostatnich snach. Krótko i zwięźle. Tak, jak jest, jest do dupy. Nawet śnić bym wolał. Zawsze to zostawia jakieś niezatarte przez dłuższą chwilę wrażenie. Ale nawet zasnąć nie mogę. Siedzę rozpamiętując w kółko. Wracam kolejno do wszystkiego. Czasem czuję radość, czasem masochistyczny ból. Raz zadałem sobie pytanie - "ile można?" Tylko raz, bo zanim sobie na nie odpowiedziałem, wróciło kolejne wspomnienie. Marzenie. Bo one przemieszane są. Więc...? Można. Długo i boleśnie. Wracając do wszystkich wspomnień. I uczuć. Tej radości. Wypieranej stopniowo przez żal. Do oszukiwania siebie przez marzenia. Pragnienia. Piękno muzyki sfer... dalekich od rzeczywistości. Tyle, że... ta muzyka także od Niej. Wszystko mi ją przypomina w każdej chwili. Teraz już bez różnicy. W dzień, czy nocy. Coraz mniej śpię. Kiedy już... wtedy mi się śni. Nie mam chwili bez niej.. Jak chciałem. Coraz więcej w głowie. Mniej w rzeczywistości.

Tego się bałem.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
30 kwietnia 2007, 02:27

 

 

Trzy notki w miesiącu. Rewelacja. Prawdę mówiąc to nieraz rzygam tym blogiem. Zwłaszcza, kiedy sobie poczytam co pisałem poprzedniego dnia. Ostatnio mam okres zniechęcenia. Zawsze wtedy, kiedy czuję że niewiele mi to daje. To też już było. Jak wszystko. Pewnie się posypią, kiedy dojdę do wniosku, że wpadła ostatnia, przepełniająca kropla, albo się stęsknię.

Albo bardziej przyciśnie...

Chociaż za każdym razem wydaje mi się, że już bardziej nie ma szans...

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
30 kwietnia 2007, 02:14

 

 

Są pewne motywy, które się powtarzają. Tak, jak częściej piszę, kiedy księżyc jest bardziej łysy. Albo mgła gęstsza. I noc bardziej czarna. Tak, jak wtedy, kiedy bardziej doskwiera.

I to, że o miłości. I że bardziej brak mi Jej.... niż mniej.

To, chyba, najczęściej...

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
26 kwietnia 2007, 00:47

 

 

Ten zasrany dzień... tylko do przemilczenia się nadaje...