01 grudnia 2006, 19:59
Zadałem dzisiaj mojej Kochanej pytanie.
"Czego oczekuje od swojego mężczyzny."
Dotychczas sam mówiłem, co będę robić i jaki będę. Ani razu nie przyszło mi do głowy zapytać. Może jest coś, co przeoczyłem. To bardzo możliwe. Jest bardzo mądra, inteligentna i światła w ogóle. Skąd taki żuczek, jak ja może wiedzieć o wszystkim? Może jest coś szczególnego oprócz tego, co sam w swojej zarozumiałości wymyśliłem? Mógłbym pogubić się w domysłach, ale po co? Mogłoby to wyjść kiedyś "w praniu", ale po co wyważać otwarte drzwi? Fakt, że przyjemnie jest dochodzić do wszystkiego samemu, niż mieć wyłożone na ławę, ale i tak w mig to chwycę. Bo chcę. A ja, jak się uprę, to...
To teraz czekam. Hmmm. Trochę mi to przypomina pytanie "czy mogę cię pocałować". Czy o takie rzeczy się nie pyta? O to na pewno się nie pyta, ale o oczekiwania? Powiedziała mi, że nie wystarcza jej, żeby mężczyzna tylko łaskawie wracał z pracy, był, nie pił i nie bił. Tyle to i ja wiedziałem.
Może wcale mi nie odpowie? Może nie odpowiedzieć. Wtedy sam się dowiem. Co to dla mnie?