Najnowsze wpisy, strona 62


Bez tytułu
Autor: bunio
15 grudnia 2006, 15:50

 

 

Mam na biurku kilka przedmiotów. Kiedy nie wiem, co zrobić z myślami, patrzę na te przedmioty, a myśli jakoś magnetycznie układają się we wspomnienia. Najciekawsze jest to, że pochodzenia większości z nich nikt się nie domyśla. A nawet jeżeli... sądzi, że stoją przez przypadek lub moje bałaganiarstwo. Przestawiam je czasem, jakbym te wspomnienia porządkował.

Chciałbym kiedyś postawić zdjęcie w ramce... Podobno rama nie może upiększać obrazu? Nie może. Nie przez to, że nie należy na to pozwalać.

Po prostu nie może go upiększyć...

 

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
15 grudnia 2006, 15:36

 

 

Za oknem niebo ma dzisiaj odcień niesamowitej czerwieni złamanej matowym pomarańczem. Nie potrafię tego inaczej opisać.

Szkoda, że urządzenia rejestrujące są tak prymitywne, a takie zjawiska nietrwałe.

Czasem myślę, że właśnie to, że zwróciłem uwagę na ten kolor powoduje, że staje się niepowtarzalny. Jednak gdybym komuś chciał go pokazać... musiałbym czekać drugie tyle lat, ile już żyję?

Utrwalony w ludzkiej pamięci...

To zakrawa na ironię, pamiętając, że kiedyś zjedzą nas robaki.

 

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
15 grudnia 2006, 08:58

 

 

Ludzie przyzwyczajeni są do patrzenia na innych przez pryzmat siebie i oceniania według tego, co dla nich jest wygodniejsze. Parę osób ostatnio zbulwersowałem wytykając im to. Bo mnie to wkurza. Zwłaszcza, kiedy to ja jestem obiektem. Pewnie… to mój subiektywny pogląd. No. Ale jak ma nie wkurzać, skoro istnieję sobie ja – niewinny żuczek, a komuś sam fakt przeszkadza? Gdyby jeszcze powiedział, że przeszkadzam, bo ma gorszy dzień, albo w ogóle nieprzystosowany do życia z innymi ludźmi… To nie. Wymyśla jakieś powody, z których tylko się śmiać. Niepotrzebne wdaję się w dyskusje, bo zwykle ktoś, jak sobie założy, to nie zamierza słuchać czegoś, co nie jest zgodne z jego konstrukcją myślowo słowną. Kiedyś to olewałem dla świętego spokoju. Teraz nie umiem, albo nie uważam za stosowne być pochyłym drzewem. Bozia dała otwór gębowy, żeby odpysknąć. Ale to nie o to chodzi, żebym odpyskiwał, czy nie. Niech się nie przypieprzają do tego, co nie powinno interesować. Nie lubię, jak mi mówić, co mam robić inaczej, niż sobie wymyśliłem, jeżeli kogoś moje robienie nie dotyczy – tylko mnie. Najwyżej na błędzie się nauczę.

A o dobrych radach „życzliwych” to też kiedyś będę musiał parę złośliwości napisać…

Jakby co… dnia mi jeszcze nie spieprzyli.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
13 grudnia 2006, 18:19

 

 

Dobrze mi się myśli w samochodzie. Może dlatego, że tam czuję się bardziej sam, niz zwykle. Zawsze mogę depnąć i śmignąć szybciej. Ludzie... z pozoru biznesmeni na poziomiew garniakach pod krawatem... dłubią w nosach, zębach, ziewają na oścież. W samochodzie ma się wrażenie, że nikt nie widzi. Może dlatego właśnie... i myśli się pojawiają.

Czasem tak chciałbym usłyszeć dźwięk tych słów. Dźwięk mojego imienia. Zwykle biorę to na rozum. Doskonale wiem i czuję. Ale czasem tak brakuje.. Przychodzą takie dni, że te kilka słów starcza za wiele innych. Te wszystkie gesty, które na codzień traktuję, odbieram jak słońce - stają się jedynie uzupełnieniem. Widzę, jakie stają się wtedy jej oczy. Jak układają się usta... Nagle przylega do mnie całym ciałem. A ja wtedy staję się zupełnie inny. Przestaję mówić. Zaczynam słyszeć i widzieć więcej, niż zwykle. Staję się bardziej wrażliwy, niż zwykle. Łatwo wtedy dać mi szczęście, o którym kiedyś myślałem... marzenie...

tylko dlaczego mam wrażenie, że te słowa trącą egoizmem

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
13 grudnia 2006, 00:19

 

 

Pragnienie. Narasta z każdym jej dotknięciem. Czuję je przez grube swetry. Mrowi skóra, nawet, kiedy nie wiem, że mnie dotyka. Czasem budzę się w nocy. A zwykle parę minut przed budzikiem. Wiem, że wtedy mam uśmiech na ustach. Kiedy słyszę jej pierwsze słowo, czuję jak rozjaśnia mi się w głowie.

Czasem czuję gorycz.... Taki kamień, który stoi w przełyku. Zwłaszcza, kiedy podnosząc głowę widzę nie tą postać, którą chciałbym widzieć.

Przypominam sobie gładkość jej skóry pod moimi ustami. Z zamkniętymi oczami rozpoznaję miejsca w których byłem. Wiem, co za chwilę nastąpi. Słyszę jej głos wraz z pojawiającymi się literami.

Nie mogę dotknąć żadnego miejsca na moim ciele, bo stale mam wrażenie, że zabieram miejsce jej dłoniom. Mam jej palce wplecionie we włosy z tyłu gowy. Czuję, jak delikatnie badają skórę pod nimi. Wiem, że jest świadoma pieszczoty. Wtedy cały drżałem. To samo czuję codziennie, kiedy pomyslę o tym. Jak przyciąga mnie do siebie...

Pragnę jej w każdej chwili. Nie tylko w dzień, przez telefon. Nie tylko rano, przy śniadaniu. Także przy obiedzie, kolacji i we wspólnej kąpieli. W nocy nie pragnę. W nocy ją mam. Tak po prostu i bezwstydnie należymy do siebie.