Archiwum kwiecień 2008, strona 5


.
Autor: bunio
10 kwietnia 2008, 19:23

 

 

 

Niemyślenia dzień kolejny.

Zmordowany nieco, ale zadowolony. Znów udało mi się pstryknąć parę ciekawych postaci. Ale nie tylko o to chodzi. Spotkałem dwoje znajomych, których bardzo dawno nie widziałem. Nawet nie miałem na nich żadnych namiarów. Jak prawie tydzień nie piłem kawy, to dzisiaj były dwie plus wuzetki, które to pasjami lubię. No i trochę się nagadaliśmy. Teraz nie mam ochoty na jedzenie. W ogóle to chyba jadłem z nudów, bo od kiedy nie siedzę w domu, wcale jeść mi się nie chce i już niektóre spodnie zaczynają ze mnie spadać, a inne pasować i to cakiem spokojnie, a nie na wcisk. Ktoś mi mówił, że chodzenie to nie bieganie, ale jak się człapie kilka godzin przez miasto, w tym po wszystkich schodach, schodkach, czasem przykucnięcie, żeby lepiej perspektywa wyszła, to jednak swoje robi. A jeśli chodzi o resztę, to aparat waży ponad kilogram z telerurą. Żeby zrobić 500 zdjęć, to trzeba go ponad 1000 razy podnieść do oczu. Biegać nie będę, bo nie lubię. Wolę na rowerze. Już wyszykowany, ale wsiądę na niego, jak sobie plecak na aparat kupię. To wtedy będzie codziennie. Już prawie nie czuję tego, że siedziałem na dupie tyle czasu robiąc dokładnie nic. Jedzenie też zmieniłem.

Będę żyć sto lat, bo jeszcze parę rzeczy planuję zrobić. Trochę brakuje tego, że możnaby robić to z kimś. Brakuje piękna, które z kimś możnaby dzielić, bo życie singla, to trochę jak pasożyta, ale trudno. Myślę, że to i tak lepsze, niżbym znów miał ugrzęznąć w jakimś toksycznym związku. Dobrze! Starczy tego. Nie będzie o tym, co czułem, czy myślałem. Przynajmniej nie tyle, co kiedyś. I tak nie jest to za bardzo interesujące.

Ostatnio zaczynają zagadywać ludzie. A to o drogę, godzinę, czy inne. O drogę to trochę nielogiczne, bo większość ludzi biegających z aparatami po mieście to przyjezdni. Przynajmniej z tego, co widzę. No, ale ludzie wymykają się logice. Ważniejsze jest to, że się ośmielają. Widać moja gęba ma bardziej przystępny wyraz. No i coraz łatwiej mi się do nich odzywać. Już mnie tak nie drażnią. Z niektórymi nawet ciekawie się rozmawia.

 

 

 

.
Autor: bunio
08 kwietnia 2008, 23:23

 

 

 

Kretynów olewam w końcu. No!! Wiszą mi. Czasem się z nich śmieję, jak bardzo pragną, żeby zwrócić na nich uwagę. Tak!! Tak, jak teraz. Kiedy śmiech minie, zapomnę.

 

 

 

.
Autor: bunio
08 kwietnia 2008, 22:19

 

 

 

Ogłupiam się tymi wszystkimi normalnymi zajęciami. Zagłuszam to, co krzyczy. Nadal nie wiem, czy tego chcę, czy to tylko z rozsądku. Może to w przyszłości będzie dobre. Może pozwoli mi wytrzymać ze sobą. Ale teraz mam wrażenie, że to taki krzyk rozpaczy. Że po prostu teraz nie daję rady i dlatego wychodzę z domu. Robię rzeczy bezsensowne. Żeby czymś się zająć... nie myśleć. Część tego, co robię, to dla odwrócena uwagi.

Na szczęście jutro będę jak nowy...

Będę nowy. 

 

 

 

.
Autor: bunio
08 kwietnia 2008, 15:20

 

 

 

Miałem dzisiaj ochotę poczuć wiatr na twarzy. Ale nie taki wiaterek, który wieje w mieście. Jakieś badziewie, co to nie wiadomo, czego on właściwie chce. Chciałem takiego, jak czasem wieje nad wielkim jeziorem, morzem, czy na szczycie wielkiej góry. Takiego, co głowę urywa i porywa wszystko, co zostawione samemu sobie. No i znalazłem. Stałem na tym wygwizdowie, zęby mi wyschły, trząsłem się z zimna i patrzyłem z góry na to zapyziałe miasto. Tylko szum wiatru. Żadnych odgłosów samochodów, kłócących się ludzi, czy czegoś tam. Czasem fajne jest to moje miasto, pomimo, że tak brzydko o nim mówię. Można się schować, a czasem uciec, skoro nie ma się domku gdzieś na uboczu.

No! to teraz po jakieś zakupy. Było coś dla duszy, teraz dla ciała. Na co to ja mam dzisiaj ochotę?

Właśnie sobie uzmysłowiłem, że od piątku nie piłem kawy... Ale to chyba nie to.

 

 

 

.
Autor: bunio
04 kwietnia 2008, 21:54

 

 

 

Rzeczywistość jest parszywa do bólu.

Ale prawdą jest, że aby ustrzec się obłędu należy trzymać się jej pazurami, zębami, nogami... i wszystkim, co mamy w zanadrzu.

Obłęd jest rzeczą metafizyczną. Bazuje na tym, co nam się wydaje. Skoro tak... rzeczywistość powinna być nań lekarstwem.