08 kwietnia 2008, 23:23
Kretynów olewam w końcu. No!! Wiszą mi. Czasem się z nich śmieję, jak bardzo pragną, żeby zwrócić na nich uwagę. Tak!! Tak, jak teraz. Kiedy śmiech minie, zapomnę.
-
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Kretynów olewam w końcu. No!! Wiszą mi. Czasem się z nich śmieję, jak bardzo pragną, żeby zwrócić na nich uwagę. Tak!! Tak, jak teraz. Kiedy śmiech minie, zapomnę.
Ogłupiam się tymi wszystkimi normalnymi zajęciami. Zagłuszam to, co krzyczy. Nadal nie wiem, czy tego chcę, czy to tylko z rozsądku. Może to w przyszłości będzie dobre. Może pozwoli mi wytrzymać ze sobą. Ale teraz mam wrażenie, że to taki krzyk rozpaczy. Że po prostu teraz nie daję rady i dlatego wychodzę z domu. Robię rzeczy bezsensowne. Żeby czymś się zająć... nie myśleć. Część tego, co robię, to dla odwrócena uwagi.
Na szczęście jutro będę jak nowy...
Będę nowy.
Miałem dzisiaj ochotę poczuć wiatr na twarzy. Ale nie taki wiaterek, który wieje w mieście. Jakieś badziewie, co to nie wiadomo, czego on właściwie chce. Chciałem takiego, jak czasem wieje nad wielkim jeziorem, morzem, czy na szczycie wielkiej góry. Takiego, co głowę urywa i porywa wszystko, co zostawione samemu sobie. No i znalazłem. Stałem na tym wygwizdowie, zęby mi wyschły, trząsłem się z zimna i patrzyłem z góry na to zapyziałe miasto. Tylko szum wiatru. Żadnych odgłosów samochodów, kłócących się ludzi, czy czegoś tam. Czasem fajne jest to moje miasto, pomimo, że tak brzydko o nim mówię. Można się schować, a czasem uciec, skoro nie ma się domku gdzieś na uboczu.
No! to teraz po jakieś zakupy. Było coś dla duszy, teraz dla ciała. Na co to ja mam dzisiaj ochotę?
Właśnie sobie uzmysłowiłem, że od piątku nie piłem kawy... Ale to chyba nie to.