Archiwum marzec 2008, strona 5


bez
Autor: bunio
04 marca 2008, 16:37

 

 

 

Zupełnie nie wiem, na czym to polega.

Niektóre dni są okropne. Jakieś takie wredne, wariackie, rozpieprzone i podminowane. Gubię się w nich i zupełnie nie mam sposobu. A czasem jest tak jakoś inaczej. I słońce świeci, wszystko się udaje. Każde słowo jest tym, które akurat powinno zostać powiedziane. Linie w kratkach są płynne i harmonijne. Tchną spokojem. Lajt motivem jest uśmiech i spokój. Odpowiedzi są łagodne... Tak, ja wiem. Każdej akcji towarzyszy reakcja. Może to są reakcje na moje zachowanie, bo wiem, że to ja bywam wariat w kontaktach z ludźmi. Często sam nie wiem, co mnie ugryzie. Porąbane mam reakcje. Staram się nad tym pracować, ale nie zawsze jeszcze wychodzi.

Najważniejsze, że po takich dniach zostaje cudowne wrażenie. Jakiejś lekkości. Nie da się tego sprecyzować. Jest po prostu przyjemnie, choć to dosyć małe słowo. Ale nie egzaltowane. ufff - zawsze jestem sobą.

 

 

 

bez
Autor: bunio
03 marca 2008, 18:15

 

 

 

W zasadzie w horoskopy nie wierzę, ale czasem nie da się. No stało jak wół, że nie powinienem brać się za bary z poważnymi problemami. Okazało się, że nawet za te niepoważne nie powinienem się brać. Tak mi dzisiaj nie szło wszystko, że powinienem usiąść w kąciku i spokojnie poczekać, aż mi przejdzie chęć na zrobienie czegokolwiek. I tak też w końcu zrobiłem, bo to tylko męka była. Jedyne, co mi jakoś wychodziło, to precyzowanie myśli, ale jako, że nie ma do kogo giemby rozdziawić, nie na wiele mi to. A słowo pisane, nie było dzisiaj pisane, ino bazgrane. Poprawka za poprawką. Nawet del mi tak jakoś przejaśniało. Chyba przetarte z kurzu.

No i dobrze zrobiłem. Należało przeczekać, bo jak tylko wszedłem do domu, wszystko minęło. Już nieźle. Może nawet nie utnę sobie palca, więc czas do kuchni, coś pysznego zrobić. Czeka tam na mnie świeżo zrobiony słoik mozarelli z suszonymi pomidorami w oleju i z bazylią. Ostatnio w tym zasmakowałem i nie popuszczę. Mógłbym codziennie. Pasuje prawie do wszystkiego. Jeszcze tylko z bitą śmietaną nie próbowałem. Jak i kilku innych idiotyzmów.

 

 

bez
Autor: bunio
03 marca 2008, 01:10

 

 

Powoli się uczę. Dociera świadomość, że cokolwiek bym nie powiedział, to teraz i tak wszystko będzie dla niej obce. Więc w zasadzie mogę pisać na blogu co chcę. Nie jest już dla mnie ograniczeniem, że ona wie, kim jestem. Nie potrzebuję już się ukrywać. Nawet nie ma znaczenia śmieszność niektórych myśli. Wiem, że ich nie skomentuje. Albo nie zrozumie, albo nie będzie miała chęci zniżyć się do mnie. Durny jestem. Ale nigdy nie chciałem wydać się mądry. Zawsze chciałem tylko czuć. Wiedziałem, że wiedzę można nabyć. Mieć na nią papier. A uczucia są dane. Ciesszyłem się, za każdym razem, kiedy wpadłem w słowo. Kiedy wyczułem, co ktoś chce powiedzieć. To było takie miłe. Wiedziałem, że ją czuję. Może nie rozumiem. Raczej napewno. Ale chwilami czuję. Nie pojmuję, ale chwilami jestem tak blisko...

To takie obosieczne ostrze.

poczułem, że jestem obcy. Nie potrafiłem tego przezwyciężyć. Odezwać się. Węc teraz nie mam nawet nadziei, że coś do mnie powie.

 

 

 

bez
Autor: bunio
03 marca 2008, 00:51

 

 

 

siedziałem nieraz na szczycie wydm. czułem wiatr na twarzy. Jak dotykał moich policzków. Wtedy było to tylko dotknięcie wiatru. Młodość durna i chmurna. Wtedy uciekałem przed ludźmi. Dotyk wiatru wydawał mi się tak obojętny, że nie mógł mnie dotknąć, jak ludzie. Takk wstrętnie, perfidnie. Dzisiaj chciałbym nawet takiego dotyku. Wszystko lepsze od obojętności. Tej, którą sam sobie zafundowałem. Dałbym wiele za chwilę rozmowy.

Może ucieczkami kusiłem los. Może on mi się teraz rewanżuje samotnością. Nie chciałem kiedyś, więc teraz nie mam dane. To jak plucie pod wiatr.

 

 

 

bez
Autor: bunio
03 marca 2008, 00:29

 

 

 

zimno mi... cholera... jak mi zimno. Trzęsę się. Założyłem kaptur na głowę. szukam miejsca, gdzie będzie przytulnie i bezpiecznie. Nie znajduję od lat. Staram się uspokoić oddech, liczyć do dziesięciu. Nie pomaga. Zawsze nocne zimno wciska się za kołnierz...

A starczyłaby ciepła dłoń na karku. Przyciągająca głowę, żeby usta mogły się spotkać.

Tak niewiele... na pozór