bez
03 marca 2008, 00:51
siedziałem nieraz na szczycie wydm. czułem wiatr na twarzy. Jak dotykał moich policzków. Wtedy było to tylko dotknięcie wiatru. Młodość durna i chmurna. Wtedy uciekałem przed ludźmi. Dotyk wiatru wydawał mi się tak obojętny, że nie mógł mnie dotknąć, jak ludzie. Takk wstrętnie, perfidnie. Dzisiaj chciałbym nawet takiego dotyku. Wszystko lepsze od obojętności. Tej, którą sam sobie zafundowałem. Dałbym wiele za chwilę rozmowy.
Może ucieczkami kusiłem los. Może on mi się teraz rewanżuje samotnością. Nie chciałem kiedyś, więc teraz nie mam dane. To jak plucie pod wiatr.
Dodaj komentarz