12 listopada 2006, 15:11
Najważniejsze są codzienne zmagania, bo wtedy najczęściej można sprawdzić, że warto.
Jak bardzo warto...
Im trudniej jest, tym większa radość.
I jej uśmiech za każdym razem jest piękniejszy.
-
Najważniejsze są codzienne zmagania, bo wtedy najczęściej można sprawdzić, że warto.
Jak bardzo warto...
Im trudniej jest, tym większa radość.
I jej uśmiech za każdym razem jest piękniejszy.
Stałem się odważny. Wiem, że nie do mięczaków życie należy, a do tych, którzy umieją postawić na swoim. Już potrafię wiedzieć jak mówiłbym niektóre słowa, jak pieściłbym i obiecywał. By poczuła się nieskalana zwykłym pragnieniem, a jednocześnie zaspokojona przez kochanka. Jak namawiałbym do szaleństwa uczuć i żądz… A poprzestając na delikatnym dotyku dawał do zrozumienia, że nie jest to wszystko takie zwyczajne. Jak całowałbym jej usta w jednej chwili proponując lata.
By sam mój oddech w bezsenną noc starczył za wszystkie słowa…
Czuję każdy jej nastrój. Wiem, kiedy jest zadowolona… A najważniejsze… kiedy się waha, kiedy nieszczęśliwa, wątpi, kiedy nie potrafi znaleźć swojego miejsca przy mnie.
Boi się. Mnie. Swojej miłości. Tego, że coś znów mogłoby ją zawieść.
Wiele razy czuję jej niepewność. Staram się ją zrozumieć, znaleźć lekarstwo. Przezwyciężyć. Przełamać. Zwalczyć.
Dzisiaj znów wypowiedziała kilka myśli, które, jestem pewien, od dłuższego czasu ją męczyły.
Cóż…
Mogę tylko powiedzieć, że kiedyś zobaczy kim jest dla mnie. Kiedyś, jeżeli będzie miała ochotę poczekać. Bo czas to wszystko udowodni.
I jeżeli kiedyś będę mieć okazję poczuć ją tak blisko siebie, jak obiecują marzenia mojej wyobraźni… Wtedy już jej nie wypuszczę. Nie pozwolę odejść nawet na chwilę.
Na chwilę zwątpienia.
Zarzucę jej ramiona na moją szyję i nie pozwolę zapomnieć tego objęcia. Ogarnę. Wtulę w każdy centymetr mojego ciała i pożegnam na chwilę, kiedy już nie będzie mogła zapomnieć jak była mi bliska. Zostawię z pragnieniem.
Będę je podżegać.
Słowami miłości, czułym dotykiem, wspomnieniem, obietnicą więcej…
Powiem… Kocham… a ona to fizycznie poczuje…
Kiedyś wysłanie smsa z TYMI dwoma słowami wydawało mi się strasznie głupie i pretensjonalne. Jednak trochę zmienia się sposób widzenia takich spraw. Zależy, kto to będzie czytać. I jak to odbiera. Wiem, że wtedy jest jej milej i łatwiej w ciągu dnia.
Tutaj… jeden wielki skrót myślowy…
…ale ona i tak będzie wiedzieć.
I najlepiej, żeby przeczytała, kiedy najmniej się tego spodziewa.
Tyle się dzisiaj dzieje, że ciężko to ogarnąć. Może bym w końcu śniadanie jakieś zjadł?
I pisać też mi się nie bardzo chciało, do dzisiaj, bo z nią rozmawiam. Dużo i często. Tak dużo i często, że na pisanie tutaj już nie mam ochoty. Dzisiaj nie ma dla mnie czasu, bo przecież coś także musi zrobić. I tak zawsze zostawia wszystko, kiedy tylko się pojawię. Mam trochę wyrzutów sumienia… Mówi, że szybko i prosto jej wychodzi, ale wiem, że szybko z natury rzeczy mogłoby być lepiej, gdyby było wolniej. Trochę zakręcone?
Pewnie, że jestem szczęśliwy i dumny z tego, że ma dla mnie tyle czasu, ale za każdym razem, kiedy muszę ją opuścić… mam wyrzuty sumienia. I dobrze. Tak powinno być. Kochana jest, to muszę poświęcać jej jak najwięcej czasu.
I jestem tak po prostu, po chamsku szczęśliwy, kiedy mogę być z nią.