12 listopada 2006, 06:06
Czuję każdy jej nastrój. Wiem, kiedy jest zadowolona… A najważniejsze… kiedy się waha, kiedy nieszczęśliwa, wątpi, kiedy nie potrafi znaleźć swojego miejsca przy mnie.
Boi się. Mnie. Swojej miłości. Tego, że coś znów mogłoby ją zawieść.
Wiele razy czuję jej niepewność. Staram się ją zrozumieć, znaleźć lekarstwo. Przezwyciężyć. Przełamać. Zwalczyć.
Dzisiaj znów wypowiedziała kilka myśli, które, jestem pewien, od dłuższego czasu ją męczyły.
Cóż…
Mogę tylko powiedzieć, że kiedyś zobaczy kim jest dla mnie. Kiedyś, jeżeli będzie miała ochotę poczekać. Bo czas to wszystko udowodni.
I jeżeli kiedyś będę mieć okazję poczuć ją tak blisko siebie, jak obiecują marzenia mojej wyobraźni… Wtedy już jej nie wypuszczę. Nie pozwolę odejść nawet na chwilę.
Na chwilę zwątpienia.
Zarzucę jej ramiona na moją szyję i nie pozwolę zapomnieć tego objęcia. Ogarnę. Wtulę w każdy centymetr mojego ciała i pożegnam na chwilę, kiedy już nie będzie mogła zapomnieć jak była mi bliska. Zostawię z pragnieniem.
Będę je podżegać.
Słowami miłości, czułym dotykiem, wspomnieniem, obietnicą więcej…
Powiem… Kocham… a ona to fizycznie poczuje…