13 kwietnia 2008, 18:02
No to spokój minął. Może po prostu głodny się zrobiłem. Na śniadanie parę jabłek. Ostatnio nieźle mi idą. Minął, bo doskwiera mi siedzenie w domu. Chyba jednak. Ilość rzeczy do zrobienia w domu jest ograniczona. Zwłaszcza, jeśli nie ma się ochoty za bardzo sobie utrudniać. Obowiązków nie ma, bo sprzątane na bieżąco. Gotowania dzisiaj nie ma. Zdjęcia obrobione. Zresztą staram się robić, żeby nie trzeba było nad nimi dużo pracować, więc... a nie mam fantazji na kombinowanie z tak zwanymi środkami wyrazu. W tivi sieczka. Nie mogę się zdecydować na gatunek filmu, który mógłbym obejrzeć. Chyba za dużo ich lubię. Poczytałem trochę, ale z sieci, bo jakoś nie mam ochoty skupiać się nad czymś ambitniejszym. Tylko trochę, bo nie za bardzo mi idzie siedzenie przed komputerem, a z laptopem w łóżku to też jakoś na dłuższą metę się nie da. A już pisać to prawie wcale. Piszę na siłę, bo się nudzę, a akurat teraz mam odrobinę chęci. Nawet za bardzo nie chce mi się zakręcać, więc idzie jak idzie. Tak się zastanawiam jak żyją pustelnicy. Mam dzisiaj klasyczny obraz własnego rozpieprzenia tylko dlatego, że nie mogę robić tego, na co mam ochotę. A oni siedzą we własnym sosie dużo dłużej niż ja. Taaa... widzę, że sam sobie odpowiedziałem dwa zdania wcześniej. Oni robią to, co lubią. I pewnie mają dużo bogatsze życie wewnętrzne, bo ja chwilami nawet nie mam ochoty myśleć. A oni podobno nad czymś rozmyślają. Chyba, że to zmyła straszna jest i najwięcej czasu zajmuje im rozszyfrowywanie znaczenia tras przelotów much pod sufitem.
Milionerzy. To chwilowo może być. Cholera... jak ja nie lubię takich dni.