Bez tytułu
30 kwietnia 2007, 04:14
O samotności mógłbym napisać wiele. Słów tysiące... Niektóre błyszczące. Zależnie od nastroju... Inne, jak węgiel. Czarne i brudne. Zatęchłe, niczym pleśń hodowana w szkolnym słoiku. Pożywka dla najbardziej ponurych istot z obleśnych kanałów żywota. Karaluchy wypełzające każdej nocy. Łapkami szeleszczące po skórze ciała spragnionego pieszczot gorących palców kochanki. Zmory znikające po pierwszych słowach głupiego, porannego dowcipu wprost ze szklanego ekranu. Myślę, że ciemność jest istotą mojej duszy. Zawsze mam jakiś niedosyt piękna. Jeżeli nie jest bezdyskusyjnie doskonałe, zamienia się w czerń. Braki jego wychodzą na wierzch. To relacje. Tylko z doskonałością nie potrafę dyskutować. Zamyka mi usta. Wszystko inne wywołuje pragnienia... może by tak osnuć pajęczyną? NIech trwają tak przez lata... piękne kiedyś... W pamięci nadal wspomnienia. Wchodząc do podziemi codziennie widzę zakonserwowane zwłoki. Nie jest ważne, że istot bez mózgu... Zastanawiam się nieraz, jak ja poradziłbym sobie mając rozum muchy. Czy wtedy wykonywałbym mądrzejsze ruchy?
Wolałbym spokojnie zasnąć u Jej boku...
Dodaj komentarz