Bez tytułu


Autor: bunio
30 kwietnia 2007, 03:25

 

 

Zdecydowanie wolałbym bezsenność we dwoje. Jak w ostatnich snach. Krótko i zwięźle. Tak, jak jest, jest do dupy. Nawet śnić bym wolał. Zawsze to zostawia jakieś niezatarte przez dłuższą chwilę wrażenie. Ale nawet zasnąć nie mogę. Siedzę rozpamiętując w kółko. Wracam kolejno do wszystkiego. Czasem czuję radość, czasem masochistyczny ból. Raz zadałem sobie pytanie - "ile można?" Tylko raz, bo zanim sobie na nie odpowiedziałem, wróciło kolejne wspomnienie. Marzenie. Bo one przemieszane są. Więc...? Można. Długo i boleśnie. Wracając do wszystkich wspomnień. I uczuć. Tej radości. Wypieranej stopniowo przez żal. Do oszukiwania siebie przez marzenia. Pragnienia. Piękno muzyki sfer... dalekich od rzeczywistości. Tyle, że... ta muzyka także od Niej. Wszystko mi ją przypomina w każdej chwili. Teraz już bez różnicy. W dzień, czy nocy. Coraz mniej śpię. Kiedy już... wtedy mi się śni. Nie mam chwili bez niej.. Jak chciałem. Coraz więcej w głowie. Mniej w rzeczywistości.

Tego się bałem.

 

 

 

30 kwietnia 2007
...az trudno mi uwierzyc,ze trafilismy do tego samego \"klubu\"...jestem na etapie wspomnien i analiz...

Dodaj komentarz