Archiwum 06 marca 2007


Bez tytułu
Autor: bunio
06 marca 2007, 18:05

 

 

Zrobiłem sobie taką potrawę, że albo mnie spali, albo będę mieć zgagę stulecia... Ani chybi. Może po prostu opiszę to będzie wiadomo, że obawy mam całkiem uzasadnione. Tylko mi się nie pukać w łepki. Albo lepiej nie opiszę, bo w końcu co komu do mojego pichcenia....

Cholerne muchy się już budzą. Nie lubię tych brudasów.

Jakaś melancholia mnie ogarnęła. Właściwie to już nie pierwszy raz. Zawsze, kiedy wracam do domu. Nie będzie doła. Tym razem możecie się popukać...

Żeby sobie wybić... oczywiście.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
06 marca 2007, 09:21

 

 

Mój biedny, wymęczony tyłek... Każdy dzień zaczyna się od siedzenia przed komputerem i czekania na nią. Dlatego tyłek jest... mógłbym napisać "wysiedziany", ale mam wrażenie, że wtedy spaliłbym notkę. Pewnie... mógłbym chodzić, ale traciłbym wtedy monitor z oczu, a zwykle nie lubię przegapiać koperty. I tak czasem mi się zdarza. Mógłbym pewnie, chodzić z laptopem, ale pomimo, że te cudeńka teraz letkie, to biorąc pod uwagę, że niewygodnie się toto trzyma, a i czekam chwilę pewną... bolałyby ręce. Potem mogłbyby drżeć, przy robieniu śniadania mógłbym obciąć sobie palec i jak potem trzymałbym jej rękę? Nie byłoby tak przyjemnie, jak ze wszystkimi. Palcami. Tak więc czekam wiercąc się na krześle. Także z podniecenia. Przy okazji czytam trochę i przeglądam choćby, ale nie robię niczego zbyt absorbującego, bo wszystkie myśli i tak mam zajęte. Wiadomo kim. Nawet ta resztka głowy, która jest odpowiedzialna za czucie, na przykład przyjemności z zapachu kawy, czy herbaty, czy innych przyziemności - nie funkcjonuje, bo cały jestem miłością. I nie ma mnie dla niczego innego...

To tak na gorąco...