Archiwum 15 stycznia 2007


Bez tytułu
Autor: bunio
15 stycznia 2007, 14:27

 

 

Dzisiaj w nocy nawiedziło mnie ufo. Łaziło po suficie i łypało na mnie trzecim okiem. Prawdopodobnie chciało wysondować moją głowę w celu wykradzenia jakichś, niezwykle istotnych informacji. A możepo prostu porozumiewawczo. Ja jednak wykazałem się niezrozumieniem i rzuciłem w niego kapciem. Ufo natychmiast dało sygnał cieczy elektrolepkiej do odklejenia się od sufitu w celu machnięcia w powietrzu dwóch salt i tym sposobem zgrabnie uniknęło rozpaćkania na suficie. W ramach rewanżu z jadowicie powiedzianym "ty gnoju..." wypaliło do mnie z rozpylacza pogrążając mnie w otchłaniach snu...

I o to właśnie chodziło, bo już pierdolca dostaję od tego niespania. Coś mi się poprzestawiało. W nocy nie mogę usnąć prawie do rana, a w dzień spałbym do południa - tylko, że wstać trzeba. Kręcę się po wyrze i jakieś myśli mi się kotłują. Bo jak się ma głowę to się myśli. Niczego na sen łykać nie zamierzam, a babcine sposoby nie dają wyników.

Już mam dosyć.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
15 stycznia 2007, 13:40

 

 

Piękny jestem niesłychanie.

Chyba tak, bo innego wytłumaczenia nie mam na to, co dzisiaj obserwowałem. Otóż....

Idąc dzisiaj ulicą zauważyłem, że ludzie mi się przyglądają. Zjawisko było dosyć ciekawe, bo patrzyli wszyscy, których mijałem. I to nie tylko ciekawskie staruszki w oknach, czy wyprowadzające swoje pieski w celu uślicznienia chodnika. Dosłownie wszyscy, a mijałem sporo ludzi. Nie widziałem wyrazu obrzydzenia na twarzach, więc nie chodziło o przekrwione (z niewyspania oczywiście) oczy. Włosy myłem, więc nie to. Błotem też nie zdążyłem się upieprzyć. Ani po chodniku nie tarzałem. Aż w pewnym momencie przystanąłem przed jakąś szybą, żeby zobaczyć, czy mi ktoś wąsów nie domalował. W pewnej chwili zaczęło to być wkurzające. Rozumiem teraz jankesów. Gdyby nie to, ze jestem łagodny, jak baranek, zacząłbym warczeć. A tak zacząłem mówić "dzieńbry". No i co? Rzadko kto odpowiadał. Ludzie to tacy dziwni są, że uważają, iż mogą się wgapiać na bezczelnego, jakby to ich facjata była, a jak trzeba zrewanżować się czymś - choćby zwykłym "bry" to już nikogo nie ma.