15 stycznia 2007, 14:27
Dzisiaj w nocy nawiedziło mnie ufo. Łaziło po suficie i łypało na mnie trzecim okiem. Prawdopodobnie chciało wysondować moją głowę w celu wykradzenia jakichś, niezwykle istotnych informacji. A możepo prostu porozumiewawczo. Ja jednak wykazałem się niezrozumieniem i rzuciłem w niego kapciem. Ufo natychmiast dało sygnał cieczy elektrolepkiej do odklejenia się od sufitu w celu machnięcia w powietrzu dwóch salt i tym sposobem zgrabnie uniknęło rozpaćkania na suficie. W ramach rewanżu z jadowicie powiedzianym "ty gnoju..." wypaliło do mnie z rozpylacza pogrążając mnie w otchłaniach snu...
I o to właśnie chodziło, bo już pierdolca dostaję od tego niespania. Coś mi się poprzestawiało. W nocy nie mogę usnąć prawie do rana, a w dzień spałbym do południa - tylko, że wstać trzeba. Kręcę się po wyrze i jakieś myśli mi się kotłują. Bo jak się ma głowę to się myśli. Niczego na sen łykać nie zamierzam, a babcine sposoby nie dają wyników.
Już mam dosyć.