Archiwum luty 2008, strona 3


bez
Autor: bunio
20 lutego 2008, 18:12

 

 

 

Podobno żadnym człowiekiem nie powinno się gardzić. Proszę o litość. Czy naprawdę jestem tak bezwartościowy? Mam bagaż doświadczeń - trochę wiem, lubię się dzielić tą wiedzą. Oddam wiele, żeby komuś dać...

Wieczorami bywam najbardziej bezbronny... Zanim dotrze świadomość, że nie jestem potrzebny. Zanim okaże się, że właściwie to wszystko to takie naciągane jest. Zanim dotrze, czuję się kimś.

Potem?

Kilkoma bezwartościowymi literkami

 

 

 

bez
Autor: bunio
20 lutego 2008, 18:03

 

 

 

Czasem mięknę. Czasem pokazuję, że nie potrafię sobie z sobą poradzić. A jednak zawsze proszę, żeby ktoś mnie wreszcie wziął. Nawet pod but. Pokazał, jak należy... Był tak cudowny, żebym to widział. Wtedy bym się podporządkował. Ja nie chcę wątpliwości. Chcę wreszcie kochać bez zmrużenia oka. Należeć. Być czyimś. Mieć świadomość. Czuć się potrzebnym. Już nie krzyczę. Już nie pokazuję swoich zalet. Niemal żebrzę. Żeby tylko ktoś na chwilę oko na mnie zatrzymał... Nie chcę czuć się śmieciem.

 

 

 

bez
Autor: bunio
20 lutego 2008, 17:43

 

 

 

Całe moje życie nastawione jest na poszukiwanie miłości.

Stale szukam kogoś, z kim byłbym blisko. Najbliżej. Mógłbym dawać swoje myśli. Brać to, co najlepsze. Stawać się lepszym. Zawdzięczać. Nie chcę walczyć. Chcę się wreszcie komuś podporząkować. Czuć, że jestem potrzebny. Że ktoś dzięki moim doświadczeniom osiąga pełnię życia. Bo to jakby najpewniejszy rodzaj szczęścia... Czuć, że dzięki temu, co daję, komuś jest dobrze na tym najgorszym ze światów.

Bez jakichś "ale"

 

 

 

bez
Autor: bunio
20 lutego 2008, 17:23

 

 

 

 

miłość

Czyżby nudna była?

Zawsze jest tak samo. Ktoś się pojawia. Zaczyna spędzać sen z powiek. Stale jest obecny. Martwimy się o tego kogoś. Czuje się te osławione motyle. Nie można myśleć. Czasem spać. Odczuwamy wszystko ze zdwojoną, i więcej, siłą. Rozkoszujemy się każdą chwilą. Brakuje każdej, kiedy jest się osobno. Zaczynamy to samo lubić. Interesować się tym samym. Uśmiech nie schodzi z twarzy. Pojawia się smutek w najmniej oczekiwanych momentach. I taki bardziej... irracjonalny... Zaburza się jasność myślenia. I priorytety. Tracimy rozsądek i wszystko się podoba. Czasem bolą szczegóły. Na które inaczej nie zwracalibyśmy uwagi. Wszystko się zmienia, kiedy kochamy. Te zmiany nie przerażają... jak normalnie, każdego.

Zawsze jest tak samo.

Potem pojawiają się pytania.

Czy to dobrze?

Czasem trzeba siebie obronić.

Dylematy.

Co ONA z nami robi?

Czasem dramaty...

 

 

 

bez
Autor: bunio
09 lutego 2008, 21:46

 

 

 

Zawsze czegoś mi brak. Zawsze mogłoby być lepiej. NIgdy nie jest dobrze. Pojawiają się jakieś myśli. Przeradzają się w pragnienia. I one gnębią. Bo nigdy nie można ich spełnić. Nigdy, nikt ich nie spełnił. Nawet tych najprostszych. To nie jest zarzut. Tak jest. Nie mam nic do wybaczenia. Po prostu się nie da. Mam za duże wymagania. Może zbyt wielkie ideały? Coś sobie założyłem, według moich możliwości. Ja potrafię i właśnie tego mi brak, żeby ktoś jeszcze potrafił.