Archiwum 22 stycznia 2007


Bez tytułu
Autor: bunio
22 stycznia 2007, 12:06

 

 

Są ludzie, którzy przez sam fakt obecności dają dniom wrażenie niepowtarzalności. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale to jest tak, że wieczorem sama przychodzi refleksja.... widziałem dzisiaj kogoś naprawdę wspaniałego. Taki człowiek rozświetla. Posiada jakąś aurę. Daje się ją poznać po tym, jak działa na innych ludzi. Mnie dane jest zauważać tę aurę od samego początku. Może dlatego, że zawsze byłem na ludzi uczulony. Otwarty na to czym promieniują. Starałem się ich wyczuwać.

Z drugiej strony to ciekawe i nieco przygnębiające, bo staram się wyczuć czego pragną, a czasem nie potrafię oprzeć się chęci narzucenia tego, co moje. Ale może kiedyś poradzę sobie z tym.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
22 stycznia 2007, 11:16

 

 

Cudowne jest to, że choćby nie wiem, jak ponuro było na dworzu.... zawsze rano pojawia się słońce.

Chyba, że akurat nie ma jej w pobliżu...

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
22 stycznia 2007, 10:02

 

 

Dlaczego lubię burzę? Może dlatego, że wreszcie pojawia się coś, przy czym sam sobie wydaję się spokojny. Przestaję myśleć i zaczynam chłonąć tę gwałtowność. To uspokaja. Widzę przesuwające się obrazy. Smugi deszczu. Gonitwę chmur. Wreszcie mam czas na głębszy oddech. Potrafię wtedy nie ruszać się przez chwilę. Zastygnąć w oczarowaniu. Zapominam myśleć.

Jednak nie wiem, czy to warte tej gwałtowności żalu, kiedy wiadomo już, że burza mija.

Tak samo jest z wiatrem. Uśmiech pojawia się, kiedy łamie się drzewo. Największy spokój pojawia się, kiedy gałęzie brzóz, lub wierzbowe witki w zwolnionym tempie obrazu poddają się najgwałtowniejszym podmuchom. Wędrują do poziomu, by w chwili ciszy łagodnie opaść.

Ile spokoju jest w ruchu śmigieł wiatraków... Kiedy stoi się twarzą do wiatru i obserwuje łagodny, płynny ruch. Słyszy szum ciętego powietrza. Jak to możliwe, że gwałtowność wywołuje spokój?

Codziennie pojawia się niezliczona ilość pytań. Zasypiam spokojnie, bo wiem, że i tak nie znajdę odpowiedzi.

Nieprawda. Nigdy nie zasypiam spokojnie.

 

 

 

Bez tytułu
Autor: bunio
22 stycznia 2007, 00:38

 

 

 

Niektórych zakamarków wolę nie ruszać, bo wiem, że natychmiast podnosi się kurz gryzący w gardło. Zawsze tak miałem, że niektóre sprawy, wspomnienia... omijałem szerokim łukiem. Zakopywałem to wszystko bardzo głęboko i na codzień wydawało się, że nie pamiętam. Wolałem nie pamiętać, wiedząc czym kończyło się każdorazowe sięgnięcie w te niewygodne rejony. Oczywiście, czasem mi się niektóre wspomnienia kojarzą i wypływają bliżej powierzchni. Przecież nie sposób zapomnieć na zawsze.

Ile to ja nocy wyłem do księżyca... przez te skojarzenia.