.
26 marca 2008, 13:46
Korzystając, że zrobiło mi się, nagle i niespodziewanie trochę wolnego czasu, nadrabiam zaległości. Ogólnie rzecz biorąc w zdobywaniu wiedzy różnej. Czasem do niczego mi potrzebnej, aczkolwiek czesto bardzo miłej choćby z estetycznego punktu widzenia. W zasadzie to nie jestem zwolennikiem oglądania sztuki jakiegokolwiek autoramentu w wydaniu sieciowo - ekranowym, ale niestety - czasem inaczej się nie da, więc dobrze, że da się przynajmniej tak. To o obrazkach. A oprócz tego także trochę o polityce, ale tylko z obowiązku, ponieważ jest to dla mnie temat porównywalny z czternastodniowym surowym mięskiem, solidnie wygrzanym w trzydziestostopniowym upale. Chociaż ono chyba już nie zasługuje na miano surowego. Reasumując... ani na to patrzeć, ani dotknąć, ani tym bardziej powąchać. Jedyne, co mnie jakoś interesuje to temat olimpiady u czajnisów i ewentualnego bojkotu. Niby sport olimpijski, to nie polityka, ale rzuca mną o ścianę myśl, co oni robią z Tybetem. Tak mi się wydaje, że gdyby zmniejszyć populację za murem o jakieś 70 procent, to nabraliby szacunku do żywota ludzkiego. Ciekawe... za sportem także nie przepadam - poza wąskim wycinkiem i w zasadzie dając się ponosić temu, co akurat jest na fali, czy w czym dobrzy są nasi rodacy. Oczywiście zawsze jestem wierny temu, że nie lubię piłki nożnej, gimnastyki, łyżwiarstwa i paru innych. Wielu innych. Tymczasem połączenie tych dwóch tematów jakby wzbudziło moje zainteresowanie. Ale szkoda czasu na zastanawianie się nad tym.
Tymczasem pogrążę się w lekturze. Adios pomidory...
Dodaj komentarz