W sumie nianawidzę zimy. Nie jest to pora dla mnie. Ale jest kilka momentów, które mi się podobają. W każdym parszywstwie można znaleźć coś miłego...
Przyjemna jest chwila, kiedy wychodzi się z domu... śnieg chrzęści pod stopami, jak zawsze przy minus 15 stopniach, a pod kurtką czai się jeszcze ciepłe powietrze z mieszkania.
Wszystko to dopóki się nie ostygnie - Ulotne. Jakby tego mrozu nie było...
Piękna jest chwila, kiedy stoję na balkonie, a powietrze jest tak cudownie przejrzyste, jak tylko przy minus 15 stopniach może być. Gwiazdy tak bajecznie mrugają... Jakby tego powietrza wcale nie było...
Tak samo, jak po pierwszym, mokrym śniegu przychodzi mróz, a płatki tak pięknie trzymają się gałęzi krzaków. Może najpiękniejsze jest to, że nie da się tego aparatem uchwycić i czeka się do następnego roku...
Może właśnie takie rzeczy dają chęć do życia, z którą już dawno jest krucho?
chęć i cel, którego dawno już nie ma
Dodaj komentarz